Obrazy z życia i podróży





Ci, co wczoraj dłużej w noc przechadzali się, grali, czytali, gawędzili o swoich nadziejach, spali jeszcze; ale wkrótce rozbudzał ich monotonny głos powtarzającego z wczorajszych
notat lekcją, współucznia. Po jednemu podnosili się na łóżkach, wstawali i wkrótce wszyscy byli na nogach.
Już też chłopak nastawiał samowar, a dla drugich biegł po kawę do pobliskiej kawiarni. Rzucano sexterna, zaczynała się rozmowa, rozmowa ranna, cale innego charakteru od wieczornej.
Wieczorem człowiek pełen zapału, wiary w przyszłość, w siebie, wszystko mu się przedstawia różowe, jasne, pogodne, z rana, wstaje po snach czarownych, rozczarowany blaskiem dnia,
rzeczywistością nagą; zimny, szyderski, nic kontent z siebie, wszystkiemu przeczyć gotów, z każdym się spierać.
Bywają tacy, co długo z rana nim się rozkołyszą życiem, nic nie mówią i chmurni milczą uparcie. Około ósmej, dziewiątej, wypróżniała się kwatera akademicka.
Jedni szli na lekcje, drudzy do kolegów, inni za miasto na przechadzkę, inni do kościołów, gdzie ich wiodła więcej niż nabożeństwo, nadzieja zobaczenia kogo znajomego.
W takim razie musieli kłamać przed towarzyszami i cicha-
czem biegli, modlić się do ukochanej, cichaczem, aby z nich nie szydzono.
Oto dzwonek gdzieś się odezwał, godzina wybiła, sala się napełnia; uczniowie się schodzą.
— Jak się macie!
— Jak się macic.
— Gdzieś to był wczoraj, żeśmy cię nic widzieli.
— Oddaj mi moją xiążkę?
— Panowie, gdy wejdzie ......będziemy
tupać i świstać.
— Siadaj koło mnie.
— Jak się masz Jasiu — dwa dni cię nic było —
— Chorowałem —
Krzyżują się urywki stu poczętych rozmów. Nagle wchodzi blady, wysoki, nieśmiało, tchórzliwie, ów....
— ów.... na którego tupać miano. Sala zagrzmiała od stuku i świstu. Przyjmują tych, których vox populi naznacza jako szpiegów i zauszników uniwersyteckiej policij.
Przyjęty hucznie, obłąkanym powiódł wzrokiem, wpadł do osta-
tnich ławek, okrył się płaszczem i przypadł, jak zając ścigany przez myśliwców.
Tuż za nim wchodzi professor — milczenie.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 Nastepna>>